czwartek, 18 grudnia 2014

Zegar Mora - mam, mam, mam!

Tak, jak zapowiadałam, poszukiwania wymarzonego zegara dobiegły końca :) 
Kupiłam BAJECZNĄ Morę na aukcji w Szwecji i właśnie dotarła do mnie, pieczołowicie zapakowana.
A to co ujrzały moje oczy po rozpakowaniu, przerosło moje najskrytsze marzenia!
IDEALNY!
Tak! Szczęściara ze mnie ;)
Bałam się, że przebywszy tak długą drogę, będzie poobijany. 
Tymczasem jest w super stanie, widać że ktoś go solidnie odnowić i pomalował w pięknym kremowym kolorze. Zapowiadane wcześniej malowanie go będę musiała odsunąć w czasie, bo na razie nie widzę potrzeby :)
Mechanizm też sprawny. Nie spóźnia się, ani nie spieszy ;) 
Wdzięcznie "dźwięczy", przypominając świergot jakiejś ptaszyny - miła odmiana, bo do tej pory w naszym domu rozbrzmiewało ciężkie bim-bam starego Metrona...
Rocznik też nie stary- 1964r., ale za to oryginalny :)
Teraz koszt (pewnie będziecie ciekawi) ;)
Więc zdradzę, że kosztował mnie...z  podatkiem, kosztami transportu itp.  tyle co replika na baterie dostępna w Polsce - strasznie się cieszę, że mąż w tym konkretnym przypadku postawił veto- zmotywowało mnie to do dalszych poszukiwań i udało się :)

A teraz prezentacja ;)
(przepraszam za jakość zdjęć, ale chwilowo nie dysponuję lepszymi)




10 komentarzy:

  1. Jest cudny, też mi się taki marzy i nawet miejsce już dla niego mam:)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Jeśli Ci się marzy to koniecznie musisz go mieć, w każdym razie życzę ci z całego serca ;) Ja na swój długo czekałam, ogólnie przy wykańczaniu domu nauczyłam się cierpliwości i teraz procentuje. Już miałam dogadaną w Polsce replikę (z belldeco, na baterie) i gdyby Pan nie podniósł się na koniec z ceną to pewnie bym kupiła, bo też bardzo mi się podobała. Cieszę się że pan podniósł mi ciśnienie i zmotywował do dalszych poszukiwań ;)

      Usuń
  2. Iwonko - widzisz, bo marzenia są po to, by je spełniać! Ogromnie się cieszę, że Tobie się udało :) Ten zegar idealnie wpisuje się w klimat Twoich wnętrz. Bajecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, święte słowa! Jest u mnie już 3 dni, a ja nadal nie mogę uwierzyć że go mam :) To dlatego, że wszystko tak szybko poszło, że nawet nie zdążyłam zestresować się tym, że to w sumie była ryzykowna transakcja ;) Bardziej bałam się w jakim będzie stanie, wyobrażałam sobie najgorsze, a tu taka miła niespodzianka :)

      Usuń
  3. Cudny zegar :) Gratuluję cierpliwości :) Chyba mamy tak samo :) Lepiej n a coś dłużej poczekać , dołożyć i cieszyć oczka :) pozdrawiam i zapraszam do mnie :) ps. Ciesze się że trafiłam na Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Emilko, na ten zegar długo czekałam, bo a to funduszy nie było, a to kształt nie ten... Ja ogólnie wiem czego chcę i ciężko znoszę wszelakie ustępstwa ;) Pewnie że wolę poczekać i mieć to o czym marzę, niż zadowolić się czymś przejściowym... Cierpliwości nauczyła mnie budowa, bo budowaliśmy systemem gospodarczym i te kilka lat ostudziły mój narwany temperament (hahaha). W sumie to nie ma tego złego... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och i Ach :) cudowny zegar! Zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danielko, dziękuję bardzo :) To jak na razie mój ulubiony mebel w salonie ;) Niedługo planuję metamorfozę kompletu wypoczynkowego, to może przybędzie coś ładnego do towarzystwa ;)

      Usuń
  6. Jak to dobrze uzbroić się w cierpliwość i poczekać. Zegar wart tego czekania. Bajeczny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Kochana! Cierpliwość popłaca, już kolejny raz się przekonałam, bo ja przeważnie w gorącej wodzie kapana ;)

      Usuń